Skóra w wielkim mieście…
Uwielbiam życie w wielkim mieście, jego tempo, które motywuje mnie do robienia wielu rzeczy i łączenia wielu ról. Nocą, wsłuchuję się w jego miarowy rytm, który utwierdza mnie w tym, że nadszedł czas na odpoczynek. Nauczyłam się zasypiać przy odgłosach ulicy, gdzie jeżdżą samochody, autobusy tramwaje. Moje miasto nie jest jednak pozbawione wad... Największą jest to, że życie w nim tak bardzo eksploatuje zdrowie moje oraz mojej cery. Rozpoczął się okres kiedy zanieczyszczeń, pyłów i spalin w powietrzu jest najwięcej, kilkakrotnie przekroczone limity. Niewiele mogę poradzić na to jaki jest stan powietrza, ale aby pomóc mojej skórze poradzić sobie ze szkodliwymi czynnikami atmosferycznymi stosuję odpowiednią pielęgnację. Jaką? Przeczytajcie do końca!
Pielęgnacja anti- pollution
To jeden z trendów, które w tym roku są szczególnie na czasie ze względu na fatalną jakość powietrza w dużych miastach w Polsce. Rozpoczął się w krajach azjatyckich, gdzie mieszkanki uprzemysłowionych aglomeracji potrzebowały odpowiednio efektywnej pielęgnacji. W Wielkiej Brytanii- kraju, w którym również zmagają się ze smogiem, pod koniec 2017 roku, sprzedaż kosmetyków anti- pollution została obliczona na ponad 3 mln funtów. Niektórzy badacze twierdzą, że popularność produktów mających na celu niwelowanie wpływu zanieczyszczeń na skórę ma po prostu związek ze zmianą pokoleniową, gdyż są to produkty o działaniu przeciwstarzeniowym, tylko pod inną nazwą. Mówi się, że to millenialsi jako pokolenie świadomych i zainteresowanych tematem zanieczyszczenia środowiska stworzyli tę nazwę. Skądkolwiek by owa świadomość nie pochodziła, to pozytywna zmiana dotycząca zmiany postrzegania wpływu zanieczyszczeń na skórę jest bardzo pozytywnym zjawiskiem. Czy mamy szansę na to, aby za rok, dwa, czy pięć lat była tak popularna jak obecnie, np. ochrona UV? Póki co ciężko wyrokować, ale już sam fakt, że mówi się o starzeniu związanym z wolnymi rodnikami, o zanieczyszczeniu skóry prowadzącym do powstawania trądziku, czy nadwrażliwości wywołanej wpływem środowiska, to już bardzo dużo.
Kosmetyki “miejskie”
Kosmetyki anti- pollution to preparaty, które po pierwsze tworzą niewidzialną barierę ochronną, która chroni skórę przed szkodliwymi czynnikami atmosferycznymi jak zanieczyszczenia czy smog. Poza tym działają antyoksydacyjnie, łagodzą podrażnienia, przyspieszają regenerację naskórka oraz podnoszą komfort nawilżenia. Bogaty skład i wiele substancji aktywnych to must have w tego typu kremach. To właśnie składniki aktywne takie jak: witamina C i E, niacynamid, ekstrakty z roślin i ziół, odpowiadają za wielozadaniowość kremów “miejskich”. Pyły, zanieczyszczenia, smog, metale ciężkie, z którym mamy do czynienia na każdym kroku, to wszystko przyczynia się do nadprodukcji wolnych rodników, a w efekcie do szybszego starzenia się skóry. Zawartość witaminy C i innych przeciwutleniaczy, wspomaga walkę z wolnymi rodnikami. Właśnie dlatego warto potraktować poważnie produkty anti- pollution, bo to nie tylko trend, w dużych miastach okazują się one koniecznością. Warto pamiętać, że nie każdy krem, który zawiera dużą dawkę przeciwutleniaczy, będzie się nazywał- “krem miejski”, “anti- pollution”, czy “antysmogowy”. Wiele skutecznych produktów z olbrzymią dawką przeciwutleniaczy jak, np. nasz Agent James White, wcale nie ma na opakowaniu takiego oznaczenia. Właśnie dlatego, poszukując kierujcie się składem, a nie tylko informacją na etykiecie.
Usuwanie zanieczyszczeń
Odkąd jakiś czas temu zmodyfikowałam moją pielęgnację, jest ona na tyle uniwersalna, że stosuję ją o każdej porze roku, modyfikując poszczególne jej elementy zgodnie z aktualnymi potrzebami skóry. W okresie późnej jesieni i zimy stawiam na jeszcze bardziej dokładne oczyszczanie. Stosuję emulsję Easy Going, która dzięki unikalnemu połączeniu delikatnych substancji myjących wraz z fazą olejową, pomaga mi zmyć z twarzy nie tylko makijaż, ale również wszelkie zanieczyszczenia, które osiadły na niej w ciągu dnia. Poza tym w tym okresie moja cera zdecydowanie mocniej się przesusza od klimatyzacji i ogrzewania, a Easy Going już po myciu pozostawia ją nawilżoną i aksamitnie gładką. Po dokładnym demakijażu, przywracam skórze odpowiednie pH, idealnie sprawdza się do tego różane serum w płynie Mist’ N Roses. To tonik/ serum/ mgiełka, która idealnie nawilża, dzięki zawartości kwasu hialuronowego oraz soku z aloesu. Poza tym odświeża, gdyż zawiera wodę różaną i lawendową, przywraca odpowiednie pH oraz dobrą florę bakteryjną, dzięki bakteriom kwasu mlekowego. Do tego poprawiające jakość skóry ekstrakty z kokosa i wąkroty azjatyckiej. Cera jest oczyszczona i przygotowana na solidną dawkę aktywnej pielęgnacji.
Aktywna pielęgnacja anti-pollution
W zależności od potrzeb cery, nakładam serum, ale o tym możecie poczytać tutaj (klik). Po wszystkim przyszedł czas na antyoksydacyjną bombę, czyli krem Agent James White… mogę go nazwać “miejski”, “anti- pollution”, “antysmogowy”, bo właśnie takie właściwości wykazuje. W składzie odlotowa mieszanka witaminy C i E oraz ekstraktu z cytryny, bardzo silnych antyoksydantów, które chronią przed wolnymi rodnikami i aktywują procesy ochronne i regeneracyjne naskórka. Zaraz po nich lekkie emolienty- olej sezamowy, ryżowy i babassu, aby produkt idealnie się wchłaniał i nie pozostawiał tłustej warstwy, do której będą się przyklejały zanieczyszczenia. Niacynamid, który uodparnia skórę na działanie szkodliwych czynników atmosferycznych, pomaga zwęzić pory i pozbyć się przebarwień. Zabezpieczające skórę przed niechcianymi przebarwieniami i wspomagające walkę z już istniejącymi- ekstrakt z cebulek trawy afrykańskiej, ekstrakt z punarnava, kwas fitowy oraz morwa biała. Na koniec wyciąg z drzewa tara, który działa silnie regenerująco na skórę, co idealnie wpisuje się w pielęgnację cery w zanieczyszczonym środowisku. Tak przygotowana, mogę spokojna o moją cerę pójść spać, ona na pewno sobie poradzi, jest pod najlepszą opieką.